Polki były niewątpliwie pretendentkami do medalu olimpijskiego, pytaniem pozostawało jaki medal wygrają. Padło na srebro.
W środę, 28.07, Agnieszka Kobus-Zawojska, Maria Sajdak, Marta Wieliczko i Katarzyna Zillmann rywalizowały z Włoszkami, Holenderkami, Chinkami, Niemkami oraz Australijkami. Chinki już na początku pokazały, że są poza zasięgiem innych reprezentantek, wyłoniły się na prowadzenie już po pierwszych 500 metrach. Natomiast po kilometrze strata Polek do Chinek wynosiła 4.69 sekundy.
Na ostatnich 150 metrach Niemki osłabły, co dało możliwość pozostałym zespołom na atak. Polki wykorzystały to i popłynęły po srebro. Tuż za nimi linię mety przekroczyły Australijki, następnie Włoszki, dalej Niemki, a na koniec na metę dotarły Holenderki.
Co więcej Chinki pobiły rekord świata z 2014 roku – 6:06:84 ustanowiony przez Niemki. Tegoroczne zwyciężczynie złotego medalu przekroczyły linię mety w 6:05.13. Tym samym pobiły rekord Igrzysk Olimpijskich ustanowiony również przez Chinki, jednak w 2008 roku i wynosił on 6:11.83.
W wywiadzie udzielnym dla TVP Sport zwyciężczynie srebra na początku nie były w stanie wydusić z siebie ani słowa ze szczęścia. Katarzyna Zillmann jedynie wydusiła z siebie Dziewczyny, kocham Was! a następnie wpadła w słowotok pełen ekscytacji i wdzięczności za to co osiągnęły.
Dziewczyny podziękowały swoim bliskim, trenerowi, ale też kibicom, którzy oglądali w godzinach porannych ich zmagania o olimpijskie srebro. Podniosły też apel, aby nie hejtować sportowców, bo to zaszczyt sam w sobie być na igrzyskach olimpijskich. Wierzą, że przełamały złą passę Polaków i ich medal zmotywuje reprezentantów w innych dziedzinach.
