Dzisiaj kolejny owocny dzień dla reprezentacji polski na paraolimpiadzie w Tokio. Paraolimpijczycy dołączyli do kolekcji biało-czerwonych złoto i srebro oraz brąz. Złoto zdobyła Róża Kozakowska w rzucie maczugą, po srebro sięgnął Michał Derus w biegu na 100 metrów, natomiast brąz wywalczył Lech Stoltman w pchnięciu kulą.
Przypomnijmy, że Polacy w tej chwili na koncie mają 6 medali – jedno złoto, dwa srebra i trzy brązy. W rezultacie w klasyfikacji plasujemy się na 17-stym miejscu. Paraolimpijczycy zdecydowanie nie próżnują i jak do tej pory codziennie z Tokio spływa wiele dobrych wieści.
Róża startowała w rzucie maczugą w kategorii F32, która oznacza, że rzuca się z pozycji siedzącej. Jej rzut wynosił 28,74 metra. Nie dość, że ten rzut zagwarantował Polsce złoto olimpijskie, to jeszcze Polka ustanowiła nowy rekord świata. Sytuacja Polki jest na tyle przykra, że jeszcze 2 lata temu startowała jako pełnosprawna zawodniczka. Jednak po ugryzieniu kleszcza zachorowała i w tym roku wystartowała jako paraolimpijka. Rzut maczugą to dyscyplina wymyślona szczególnie z myślą dla osób z porażeniem mózgowym, tetraplegią i jeżdżących na wózku. Paraolimpijczycy traktują go jak zastępnik rzutu oszczepem.
Michał Derus to wicemistrz z Rio. W półfinale pobiegł wyśmienicie i wszystko wskazywało na to, że ma jeszcze rezerwy energii. Co więcej, zakwalifikował się do finału z czasem 10:73, co daje drugi najlepszy czas wśród jego rywali. Michał dobiegł do mety drugi, wyprzedził go jedynie Brazylijczyk, który pobił rekord igrzysk paraolimpijskich. Polak zdobył czas 10.61, co dało mu pewne srebro.
Paraolimpijczycy byli dzisiaj nie do zatrzymania. Kolejny medal tym razem brązowy zdobył Lech Stoltman w pchnięciu kulą. Polak podobnie jak nasza srebrna medalistka startował w pozycji siedzącej. Rzucił na odległość 12,15 metra, co zagwarantowało mu brązowy medal.
